Dane do badania zbierano na trzech najpopularniejszych w Wielkiej Brytanii portalach pornograficznych. Analiza trwała sześć miesięcy. Wyniki opublikowano w "The British Journal of Criminology". Autorzy, Fiona Vera-Gray i Kate Butterby z wydziału socjologii, prawniczka Clare McGlynn i ekspert w dziedzinie informatyki badawczej Ibad Kureshi, podkreślają, że w pracy zebrano największą jak dotąd próbę badawczą materiałów, zawierających treści pornograficzne dostępne online.
Wskazują też, że wyjątkowość tego badania polega na tym, iż skupia się ono na treściach bezpośrednio prezentowanych nowym użytkownikom tych serwisów.
Sugestia, że to dozwolone
Badania brytyjskich naukowców z Uniwersytetu w Durham wykazały, że jeden na osiem tytułów, które nowy użytkownik widzi na pierwszej stronie najpopularniejszych witryn pornograficznych, opisuje czynności klasyfikowane jako przemoc seksualna. Co więcej, praktyki seksualne obejmujące przymus, oszustwo, brak zgody i działalność przestępczą nie są przedstawiane jako odbiegające od normy. Przeciwnie - opisuje się je w sposób sugerujący, że są one dozwolone.
"Nasze badanie dostarcza jasnych dowodów na to, że przemoc seksualna występuje w pornografii internetowej głównego nurtu jako normatywny skrypt seksualny. Ma to istotne konsekwencje na poziomie społecznym dla zrozumienia różnicy pomiędzy przyjemnością seksualną a krzywdą seksualną" - podkreślają naukowcy.
Nastolatki w tytułach
Analiza wykazała, że bardzo często do opisywania pornografii używane jest słowo "nastolatek", także w obrębie treści opisujących przemoc seksualną. Badacze podkreślają, że występowanie tego słowa, a także innych określeń wskazujących na bardzo młode osoby, rodzi pytania dotyczące zgodności z przepisami prawa karnego. Bo podczas gdy wiele treści będzie przedstawiało dorosłych aktorów, jest też możliwe, ze względu na dużą liczbę filmów, że niektóre osoby mogą nie mieć ukończonych osiemnastu lat.
"Stanowi to zagrożenie dla widza, ponieważ posiadanie materiałów przedstawiających wykorzystywanie seksualne dzieci stanowi poważne przestępstwo" – czytamy w badaniu. Zaznaczono też, że chociaż można argumentować, iż termin "nastolatek" może być używany zgodnie z prawem w odniesieniu do aktorów powyżej osiemnastego roku życia, duża część tych materiałów nadal promuje skrypt seksualny oparty na nieletnich uczestnikach lub okolicznościach przymusu. Używane są terminy takie jak np. "warkocze", "praca domowa" czy "szelki", które mogą sugerować, że chodzi o młodsze nastolatki. Podobnie jak tytuły w stylu "Tatusiu, nie chcę iść do szkoły!".
Członkowie rodziny
Autorzy badania podkreślają, że w zebranych przez nich danych, najczęstszą formą przemocy seksualnej była ta związana z aktywnością seksualną pomiędzy członkami rodziny. Rzadziej były to relacje pomiędzy przyrodnimi członkami rodziny niż relacje pokrewieństwa.
Wynik ten powtórzył się także w analizie częstości występowania słów. Wykazała ona, że większość tytułów opisujących czynności seksualne pomiędzy członkami rodziny dotyczyła członków najbliższej rodziny (matka, ojciec, siostra, syn, córka). Rzadziej przedstawiano dalsze relacje, takie jak dziadkowie, ciotki lub wujkowie. Wykazała również, że to matki były w przeważającej większości pokazywane jako uprawiające seks z innymi członkami rodziny, zwłaszcza z synami.
Agresja i napaść
W badaniu wykazano, że drugą najczęstszą kategorią była agresja fizyczna i napaść na tle seksualnym. Autorzy podkreślają, że ta kategoria jest prawdopodobnie najlepiej zbadana w istniejącej literaturze na temat przemocy w pornografii i to jej najczęściej dotyczą debaty na temat definiowania przemocy.
"W tej kategorii skupiliśmy się na tytułach opisujących formy napaści seksualnej, takie jak "przemoc", "obmacywanie" czy "molestowanie"; tych, które opisywały fizyczne formy przemocy, takie jak "kopnięcie", "uderzenie pięścią" i "policzek"; oraz na tych, które opisywały akty seksualne, używając fizycznie agresywnego języka, słów" - podkreślono.
Zemsta, przymus, wyzysk
Trzecią analizowaną kategorią były tytuły opisujące "wykorzystywanie seksualne poprzez rozpowszechnianie zdjęć" (McGlynn i Rackley 2017), czyli wszelkie formy tworzenia i / lub rozpowszechniania treści seksualnych bez zgody danej osoby, w tym również materiały powszechnie znane jako "pornografia zemsty" czy wojeryzm (podglądanie praktyk seksualnych lub nagich osób, które nie są tego świadome).
Badacze wyraźnie zaznaczają, że podobnie jak w przypadku innych kategorii, nie twierdzą, że tytuły opisują filmy, które w rzeczywistości zostały stworzone i / lub rozpowszechniane bez zgody osób w nich przedstawionych. "Interesowało nas raczej, czy wykorzystywanie seksualne poprzez rozpowszechnianie zdjęć jest przedstawiane jako normatywny skrypt seksualny w szeroko dostępnych treściach pornograficznych" – tłumaczą dodając, że słowa kluczowe w badaniu były skoncentrowane na terminach takich jak "ukryty", "szpieg" i "wyciekło".
Ostatnią analizowaną kategorią były skrypty seksualne zawierające przymus i wyzysk.
Zniekształcona granica
"Nasze ustalenia dostarczają nowych i istotnych dowodów na temat rozpowszechnienia i charakteru opisów przemocy seksualnej w popularnej pornografii internetowej. Rzucają nowe światło na skrypty seksualne oferowane nowemu użytkownikowi, a dyskusja koncentruje się na tym, co te spostrzeżenia oznaczają również w kontekście prawnej i społecznej odpowiedzialności serwisów pornograficznych głównego nurtu oraz co wnoszą do debaty akademickiej na temat relacji między reprezentacjami, a rzeczywistym występowaniem przemocy" – podsumowują twórcy badania.
Dodają, że istnieje duża przepaść między tym, co portale pornograficzne deklarują, a tym co jest faktycznie dostępne. Wskazują na potrzebę "podjęcia aktywnych działań w celu zwalczania pozycjonowania w głównym nurcie pornografii materiałów przedstawiających przemoc seksualną jako zachowanie normatywne i uprawnione".
Naukowcy zwracają też uwagę, że w tytułach opisy nawet najpoważniejszych przestępstw seksualnych były skonstruowane tak, aby mogły być uznane za zwykłe lub nawet zabawne. Są przekonani, że badanie dostarcza nowych i przekonujących dowodów na to, że granica między tym, co jest, a tym co nie jest przemocą seksualną jest zniekształcana przez popularne internetowe platformy pornograficzne.
I podsumowują: "Stwierdziliśmy także, że przedstawione praktyki, które spełniają kryteria czynów zabronionych, przemocy seksualnej, w tym gwałtu, kazirodztwa i tak zwanej "porno zemsty", są oznakowywane w taki sposób, który nie tylko minimalizuje lub eliminuje ich przestępczy charakter, ale często wyśmiewa lub umniejsza możliwość krzywdy. Znaczenie naszych ustaleń przede wszystkim dotyczy zarówno tego, jak przemoc seksualna jest opisywana w mainstreamowej pornografii, ale także jak jest pozycjonowana i jak można ją znaleźć".
Z całym artykułem, podsumowującym badanie w "The British Journal of Criminology" można zapoznać się tutaj.