Na świecie głośno zrobiło się o historii 15-latki z Kanady, która popełniła samobójstwo. Wcześniej nakręciła filmik, w którym tłumaczyła, dlaczego decyduje się na taki krok. Opowiedziała, że dała się namówić na zdjęcie topless: "Poznałam w internecie kogoś, kto nazwał mnie piękną i idealną. Potem namówił, żebym pokazała piersi". Dziewczyna przyznała, że potraktowała to jak zabawę, ale osoba, z którą korespondowała, wrzuciła jej zdjęcie do sieci. Zobaczyli je rodzina, znajomi i wiele innych osób.
Seksting to coraz bardziej popularne zjawisko. Polega na przesyłaniu na telefon lub komputer swoich zdjęć czy filmów o charakterze erotycznym. Młodzi ludzie nie zdają sobie sprawy z zagrożenia. Rodzice z kolei często nie są świadomi, że coś takiego jak seksting w ogóle istnieje.
Na Zachodzie temat pojawił się już kilka lat temu. W USA 18 procent uczniów wysyła swoje erotyczne zdjęcia przez telefony. W Wielkiej Brytanii w ciągu zaledwie dwóch lat odnotowano ponad 400 przypadków szantażu związanego z sekstingiem.
Niebezpieczna moda trafiła do Polski. Z badań NASK (Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej) wynika, że ponad 25 procent uczniów w wieku gimnazjalnym i starszych otrzymało tego rodzaju zdjęcia.
Szantaż i kolejne żądania
Częściej zdjęcia wysyłają dziewczęta. Zazwyczaj dlatego, że tego oczekują od nich chłopcy. Wysyłając fotkę, nie zdają sobie sprawy, że może ona trafić w świat, bo chłopak, co się zdarza wśród nastolatków, będzie chciał się pochwalić swoją dziewczyną. Albo się zemścić, gdy dojdzie do zerwania związku.
Jeszcze większe ryzyko pojawia się, gdy zdjęcie trafi do osoby nieznanej. Niestety, z badań NASK "Nastolatki 3.0" wynika, że niemal co 10. nastolatek przynajmniej raz w życiu wysłał swoje intymne zdjęcie komuś, z kim ma kontakt tylko w Internecie. Tu, oprócz ewentualnego szantażu (procederu coraz częściej odnotowywanego w statystykach zagrożeń on-line), pojawia się kolejne zagrożenie, bo w odpowiedzi na zdjęcia można otrzymać propozycje spotkań składane przez anonimowe osoby poznane w sieci.
Zdarza się, że osoby te, wykorzystując naiwność młodych ludzi, podszywają się np. pod fałszywe agencje modelingu, namawiając do przesyłania coraz to odważniejszych zdjęć. Zdarzają się propozycje spotkań, a coraz więcej nastolatek decyduje się na kontakty w realnym świecie z osobami, które znają tylko ze świata wirtualnego.
Dlaczego to robią
Eksperci podkreślają, że duży wpływ na takie zachowanie ma m.in. seksualizacja wizerunku młodych ludzi w kulturze masowej. Nie bez znaczenia jest też kontakt z pornografią, która jest łatwo i powszechnie dostępna. Wysłanie erotycznego zdjęcia wydaje się więc nastolatkom czymś z pozoru normalnym, czymś, czego się od nich oczekuje. Chcą pokazać, że są "seksi", żeby nie zostały uznane za gorsze i mniej atrakcyjne. Martyna Różycka, autorka książki "Strony internetowe dla dzieci i młodzieży" i ekspertka NASK, podkreśla, że długotrwały kontakt ze szkodliwymi treściami sprawia, że młodzi ludzie przyswajają niewłaściwe wzorce zachowania, np. w sferze seksualnej.
"Młodzież, która ma regularny kontakt z pornografią, częściej jest skłonna podejmować erotyczną korespondencję, tzw. seksting, polegający na wysyłaniu swoich intymnych zdjęć i filmów innej osobie" – tłumaczy cytowana na stronach NASK ekspertka, która jest także kierownikiem zespołu Dyżurnet.pl, zajmującego się m.in. zbieraniem zgłoszeń dotyczących nielegalnych treści w Internecie.
Raport Interpolu
W Polsce nie ma jeszcze policyjnych statystyk wyodrębniających przestępstwa związane wyłącznie z sekstingiem. Media obiegło już jednak co najmniej kilka takich historii. Jak chociażby 40-latka ze Świętokrzyskiego, który podając się za o 20 lat młodszego, nawiązał w sieci kontakt z 15-latką. Namówił ją do przesłania rozbieranych zdjęć, a potem szantażował, żądając pieniędzy. Dziewczyna na szczęście o wszystkim opowiedziała rodzicom. Mężczyznę zatrzymała policja.
Wątpliwości jak groźne jest to zjawisko, nie pozostawia ubiegłoroczny raport Interpolu, podsumowujący cyberzagrożenia. Okazuje się, że aż 60 procent europejskich instytucji zajmujących się zwalczaniem przestępczości zgłosiło wzrost liczby spraw związanych z obecnością w sieci obrazów o charakterze seksualnym, wytworzonych przez osoby na nich widniejące. Wiele takich zdjęć i filmów jest powielanych i redystrybuowanych na różne strony internetowe.
Temat sekstingu porusza też w swojej najnowszej książce "Kochanie czy klikanie" seksuolog prof. Michał Lew-Starowicz. Profesor podkreśla, że to jedna z ciemnych stron Internetu. "Znane są przypadki, że seksting prowadził do prób samobójczych tych, którzy w efekcie stali się jego ofiarami" – pisze.
Uświadomić zagrożenie
Sekstingowi można zapobiegać. Z istoty problemu muszą jednak zdać sobie sprawę rodzice i opiekunowie. To oni powinni rozmawiać z dzieckiem i m.in. wyraźnie wskazać możliwe konsekwencje umieszczania intymnych zdjęć w sieci.
W Internecie nic nie ginie, a zdjęcie lotem błyskawicy może się rozpowszechnić. Jedno ze zdjęć z imprezy polskich nastolatków sprzed kilku lat, na którym kilka dziewcząt leży wspólnie w wannie, krąży regularnie na różnych portalach internetowych od lat. Trzeba też podkreślić, że takie obrazy mogą być wykorzystane do różnych celów, w tym przez osoby, które mają skłonności pedofilskie.
Psycholodzy zwracają uwagę, że konieczna jest nić zaufania między dzieckiem i rodzicami. Tak żeby w razie problemu dziecko bez obaw poinformowało ich o kłopocie. Samo sobie nie poradzi.
Wyprzedzające uświadamianie zagrożeń związanych z sekstingiem powinno też mieć miejsce w szkołach, np. poprzez prelekcje prowadzone przez osoby zajmujące się tym trendem. Warto o tym niebezpiecznym zjawisku mówić również na wywiadówkach z rodzicami.
Seksting może wypełniać znamiona przestępstwa udostępniania pornografii. Zgodnie z art. 202 § 4 k.k. zakazane jest utrwalanie treści pornograficznych z udziałem osoby małoletniej do 18. roku życia. Dodatkowo jakiekolwiek formy utrwalania, produkcji, rozpowszechniania i przechowywania treści o charakterze seksualnym z udziałem osoby poniżej 18. roku życia są w Polsce przestępstwem.
Katarzyna Nowicka