Katarzyna Nowicka: Wiele osób jest przekonanych, że to po prostu niemożliwe, aby uzależnić się od pornografii. Zazwyczaj padają argumenty, że to przesada, że co może się stać od zwykłego oglądania. Na dodatek od oglądania czegoś, co jest przecież powszechnie dostępne...
Małgorzata Remlein: To oczywiste, że nie każdy, kto ma kontakt z pornografią, uzależni się od niej, ale rzeczywiście mało kto zdaje sobie sprawę, że tak się może stać. Jednocześnie jest to taki rodzaj uzależnienia, gdzie występuje wysoki stopień wyparcia. Osoby uzależnione, głównie młodzi mężczyźni, zazwyczaj nie przyjmują do wiadomości, że mają problem. Tłumaczą sobie np., że to przecież powód do dumy, iż w takim stopniu interesują się seksem i kobietami. Uważają, że świadczy to o ich męskim libido. Oczywiście absolutnie tak nie jest.
Dostęp do pornografii jest teraz bezpłatny i nieograniczony. Nawet 10-latek może po trzech kliknięciach wejść w ten świat. A o problemie cały czas mówi się bardzo mało.
Ja nie zajmuję się terapią dzieci, ale osób dorosłych. I widzę, jak to oglądanie pornografii wpływa na młode pokolenie. Myślę tu głównie o mężczyznach 20 +, 30+, 40 +. To się przejawia w kilku aspektach.
Jakich?
Zacznijmy od języka. Mężczyźni ci zazwyczaj negatywnie wyrażają się o kobietach. Zauważyłam, że wartość kobiety i to, jak o niej mówią, zależy od atrakcyjności jej ciała. Mniej atrakcyjne kobiety w pornografii nie występują, a jeśli już, to są ośmieszane. I to powoduje, że młodzi mężczyźni używają sformułowań jak np. kaszaloty, morświny, wieloryby, krowy… Są rozczarowani, że w realnym świecie nie jest tak, jak się nauczyli z tych filmów, w których nie zwraca się przecież uwagi na intelekt czy osobowość. Liczy się tylko i wyłącznie ciało.
W pornografii jest też taka swojego rodzaju gra. Ktoś musi wygrać i zazwyczaj wygrywa mężczyzna, a kobieta zawsze ulega. Młodzi mężczyźni wierzą w taki obraz. A im są młodsi i mniej ukształtowani, tym bardziej w to wierzą.
Co wtedy?
Lekceważą kobiety i traktują jak coś gorszego. Potrafią stwierdzić: Oj tam, ona mówi "nie", ale na pewno myśli "tak". Dokładnie taki wizerunek pokazują im filmy pornograficzne. Uczą zadawania kobiecie bólu i wykorzystywania jej dla rozrywki.
Jeszcze inna sprawa to pornografia japońska. Tam kobiety są stylizowane na małe dziewczynki. Mają kiteczki, buciki, lizak w ręce. To z kolei z jednej strony wywołuje myślenie, że te kobiety można wykorzystywać, bo one są przecież takie głupiutkie, ale może też powodować takie konsekwencje w dorosłości, że odbiorca pornografii zaczyna postrzegać dzieci w wymiarze seksualnym.
Co ze zwykłą relacją w realnym życiu?
Obserwuję, że niejednokrotnie młodzi mężczyźni nie potrafią jej nawiązać. Pornografia nie uczy ludzi, że budowanie związku polega na trosce, zaangażowaniu i wzajemnym zaufaniu. Skłania do myślenia, i to jest bardzo charakterystyczne dla młodego pokolenia, że gratyfikacja musi być od razu.
Pornografia jest cały czas dostępna i w każdej chwili można ją mieć, to przekłada się na myślenie o związkach, o ludziach, że seks też jest czymś, co można mieć w każdej chwili, gdziekolwiek, z kimkolwiek i bez żadnych konsekwencji. Dlatego właśnie bardzo dużo młodych osób korzysta np. z aplikacji, które ułatwiają umawianie się na szybki seks. Spotykam się też np. z takim przekazem, że jak na trzeciej randce kobieta nie poszła do łóżka, to znaczy, że z nią jest coś nie tak. Zaabsorbowanie pornografią uniemożliwia młodym mężczyznom nawiązanie emocjonalnej więzi.
Są samotni?
Bardzo często. Przychodzą do mojego gabinetu i mówią właśnie o problemach z nawiązywaniem relacji. Oni nie potrafią nawet, mówiąc kolokwialnie, zagadać do kobiety. W filmach pornograficznych przecież takie dialogi nie występują. Nie o dialog tam chodzi.
Ale mimo to ze swym problemem przychodzą do kobiety.
Gdy pytam ich, dlaczego wybrali właśnie psychoterapeutkę, to otwarcie mówią, że liczą na to, że w gabinecie będą mogli bez wstydu porozmawiać na ten temat właśnie z kobietą. Bywa też, że próbują mnie kokietować, bo oni praktycznie nie mają takich doświadczeń w swoim życiu. Nawet jeśli chodzi właśnie o zwykłą rozmowę. U wielu młodych mężczyzn widzę także, niestety, bardzo niskie poczucie własnej wartości.
Z czego to może wynikać?
To jest trochę kwestia całego pokolenia. Rodzice często nie potrafią budować w dziecku poczucia własnej wartości. To powinno polegać na docenianiu dziecka poprzez rodzica, na rozmowach, które kierują uwagę dziecka, że jest sobie w stanie poradzić z wieloma, nawet trudnymi, sytuacjami. Tego często nie ma.
Dlatego wiele osób buduje swoje poczucie wartości na tym, co posiadają, na roli społecznej, znajomościach czy liczbie lajków na Facebooku. Tyle że to jest takie "nadane" poczucie własnej wartości. W kryzysach życiowych okazuje się ono mało użyteczne.
Bywa, że pornografia jest taką ucieczką?
Tyle że obcowanie z pornografią nie spowoduje wzrostu pewności siebie np. w relacjach z kobietami. No bo jak ma powodować? Oglądamy cały czas nierzeczywisty świat, niedostępny. Nadal pozostaje lęk przed tą żywą osobą w realnym świecie, lęk przed odrzuceniem, lęk przed oceną. Poczucie własnej wartości wręcz się obniża.
Takie myślenie "na pewno się nie sprawdzę i ona mnie odrzuci"?
Tak. Bardzo dużo młodych mężczyzn ma zaburzenia erekcji, które są związane z tym, że oglądają właśnie nierealistyczne obrazy w filmach pornograficznych. Widzą, jak wyglądają tam męskie penisy, budowa ciała, jak wyglądają kobiety. Zaczynają się porównywać. Tylko często nie zdają sobie sprawy, że ten penis w filmie porno jest np. ostrzyknięty kwasem hialuronowym. Pojawiają się kompleksy i lęk, jak wypadnie się przed kobietą. No bo skoro pornografia jest dostępna, to ta kobieta na pewno wymaga od mężczyzny takiego wyglądu jak w filmie.
Z drugiej strony pojawiają się też oczekiwania wobec kobiet, że one także powinny się zachowywać i wyglądać jak aktorki porno.
Pornografia kompletnie zniekształca obraz kobiet. Wielu mężczyznom wydaje się jednak, że to, co oglądają, jest prawdą i chcą, żeby ich partnerki też realizowały takie scenariusze. A z pornografii nie można się dowiedzieć prawdy o seksie. Tych filmów nie produkuje się po to, żeby ludzi edukować, tylko żeby na nich zarabiać. I do tego wykorzystuje się każdy rodzaj kłamstwa.
Jakie mogą być tego skutki?
Problemy zarówno w zawiązywaniu związków, jak i w związkach już istniejących. Do mojego gabinetu przyszedł jakiś czas temu mężczyzna, który chciał, aby jego żona w trakcie seksu go związywała. Gdy się nie zgodziła, przyszedł z nią do mnie w nadziei, że przekonam ją, iż spełnienie jego oczekiwań jest ważne i potrzebne, żeby ich związek dalej trwał.
Przyprowadził w takim celu żonę do psychologa?
Dokładnie. Tak duże miało to dla niego znaczenie. Z kolei inna para zgłosiła się o pomoc w rozwiązaniu problemów małżeńskich. Tłumaczyli, że ciągle się kłócą. Chciałam, żeby sprecyzowali, co jest główną przyczyną nieporozumień. Nie potrafili tego zrobić. Ona przebąkiwała coś o bałaganie w domu, on też wspominał o jakichś prozaicznych kwestiach.
Problem pornografii pojawił się dopiero po jakimś czasie. Przypadkiem. Zresztą zazwyczaj tak się dzieje. Okazało się, że ten mężczyzna regularnie ogląda filmy pornograficzne. I chciał m.in., aby żona zawsze chodziła po domu w butach na szpilkach.
Gdy para przełamała blokadę i zaczęła otwarcie o tym mówić jakiej pomocy oczekują, to on przyszedł na następną sesję do gabinetu z listą kolejnych zmian, których żona powinna, jego zdaniem, dokonać.
Czego oczekiwał?
Operacji piersi, ostrzyknięcia warg sromowych kwasem hialuronowym, pełnego makijażu w dzień i w nocy… Przyznał też, że już od dłuższego czasu miał zastrzeżenia, że żona nie zachowuje się podczas seksu tak jak te kobiety z filmów. Chciał w związku z tym, aby oglądała je razem z nim w celu "przekazania jej odpowiednich wskazówek".
A ona tych wskazówek nie chciała?
Nie chciała. Podobnie jak partnerki kolejnego z mężczyzn. On z kolei nie potrafił się związać z żadną dziewczyną. Wszystkie z nim zrywały. Oglądanie pornografii internetowej spowodowało bowiem, że za każdym razem oczekiwał, aby w łóżku partnerka zawsze była w seksownej bieliźnie i butach na obcasach. Był na takim etapie, że już nic innego po prostu nie było w stanie go podniecić.
Etapie?
Jak w każdym uzależnieniu, także w przypadku pornografii mamy do czynienia z etapami. Np. w przypadku alkoholu jest tak, że najpierw pije się drogie trunki, potem coraz gorsze, aż wreszcie sięga się po denaturat. W przypadku pornografii najpierw zaczyna się ją oglądać i ona nie daje o sobie zapomnieć, bo wywołuje ekscytację. I ten etap trwa jakiś czas, a potem pornografia staje się stałym elementem życia. To jest natarczywe. Osoba uzależniona musi wyszukiwać ciągle coś nowego, zawala życie codzienne i nie ma czasu na relacje. Następuje eskalacja, poszukiwanie coraz bardziej drastycznych treści. Do tego stopnia, że zaczyna się oglądać takie filmy, które dotąd wywoływały obrzydzenie.
Ostatni etap jest taki, że ta osoba znajduje się na takim nieustającym haju, non stop poszukuje pornografii, czegoś nowego. I nagle okazuje się, że już nawet te najbardziej drastyczne sceny nie podniecają, a znów chce się poczuć ten dreszcz. Układ nagrody w mózgu domaga się, żeby go zaspokoić.
Czy gdy takie osoby zgłaszają się do specjalisty, to mówią otwarcie o swoim problemie?
Najczęściej przychodzą do gabinetu z inną kwestią, a dopiero potem się okazuje, że to uzależnienie od pornografii. Na przykład jedna z osób, która się do mnie zgłosiła –mężczyzna po trzydziestce – stracił pracę i rozpadł się jego związek. Przyszedł z objawami depresyjnymi. Zaczęliśmy terapię, ale ona wyraźnie nie szła. Po kolejnych kilku sesjach przyznał, że jest uzależniony od czatów pornograficznych, i to od szczególnego ich rodzaju, gdzie kobieta nie pokazuje twarzy. Filmy pornograficzne, które oglądał wcześniej, nie dawały mu już żadnej satysfakcji. To, na co tracił całymi dniami czas i między innymi dlatego posypało mu się życie, to ciągłe wyszukiwanie na różnych czatach i stronach internetowych kobiet, które byłyby skłonne spełnić jego oczekiwania, bo tylko wtedy mógł osiągnąć orgazm.
Jak sobie z tym radzić? Jakie powinno się podjąć działania?
Potrzebna jest specjalistyczna pomoc, ale konieczne jest też podjęcie działań przez osobę uzależnioną. Trzeba odstawić całą pornografię, nawet jeśli będzie się to wiązało z całkowitym zablokowaniem dostępu do Internetu. To bardzo trudne, ale alkoholik też, jeśli zawsze kupował wódkę np. niedaleko swojego bloku, musi zmienić drogę do domu. Nie może też mieć w mieszkaniu kieliszków, ani niczego, co jest związane z rytuałem picia. Tak samo jest z pornografią.
Wspomniała Pani, że uzależnienie od pornografii jest najbardziej wypierane. Z czego to jeszcze wynika?
To jest także pokłosie budowania przez lata takiego postrzegania pornografii jako czegoś atrakcyjnego, ale jednocześnie niedostępnego. Tyle że Internet sprawił, że to coś, co jest niby atrakcyjne, stało się powszechne. Kiedyś trzeba było iść np. do wypożyczalni kaset wideo, co wymagało jednak pewnego wysiłku. A jak ktoś mieszkał na wsi, to nawet nie mógł iść do wypożyczalni, bo jej po prostu nie było w pobliżu. Teraz każdy może, nawet stojąc w korku, albo jadąc pociągiem, obejrzeć sobie pornografię na smartfonie.
Wciąż jest za mało takich przekazów, które mówią, że to wcale nie jest atrakcyjne, że niczego nie naprawi, w niczym nie pomoże, a wręcz przeciwnie.