Menu

"Napięcie, a potem ogromny lęk". Historia uzależnionego mężczyzny

"Podniecenie było pod kontrolą. Tylko nie pod moją kontrolą, ani tym bardziej realnej kobiety". Oto relacja Tomka, który postanowił podzielić się z nami swoją historią uzależnienia od pornografii.
Może Cię również zainteresować

To nie jest jego prawdziwe imię. Chce pozostać anonimowy. Swą opowieść przesyłał nam etapami, w krótkich odcinkach. Kilkakrotnie podkreślał, jak wiele go kosztuje dzielenie się tą historią, a jednocześnie jak bardzo mu na tym zależy. To, że poszczególne zdarzenia stały się początkiem uzależnienia dla Tomka, nie oznacza, że będzie tak w każdym przypadku. Oczywiście, każda historia uzależnienia jest inna. Warto jednak zapoznać się z jego relacją:

„Pisząc to, wiele odkrywam, i dobrego, i niestety złego. Chciałbym to potraktować jako tzw. katharsis, mierząc się z własnymi błędami. Spróbuję skupić się na faktach, nie przejaskrawiając ich w żaden sposób.

Na początku były obrazy lekko erotyczne. Miałem wtedy około 10 lat. Podwórko mojego kolegi sąsiadowało z pracownią stolarską. To właśnie kolega pokazał mi przez okno zamkniętego warsztatu wiszące na ścianach plakaty z aktami kobiet.

Dokładnie pamiętam uczucia, jakie mi wtedy towarzyszyły – z jednej strony wstyd i coś bardzo pochmurnego, ciemnego, coś, co trudno nazwać. Jakiś wewnętrzny głos, który podpowiadał, żeby na to nie patrzeć, ale z drugiej strony ekscytacja i ciekawość, która przeważyła.

Pamiętam, że gdy emocje opadły, czułem się fatalnie, byłem zagubiony, nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. W pamięci pozostał ten ślad ekscytacji, i widocznie żeby uciec od tych uczuć zagubienia, poszedłem znowu pod tamto okno. Tym razem już sam, tak żeby nikt mnie nie widział.

Czułem, że tworzy się jakaś tajemnica, o której nie chcę z nikim rozmawiać. Odkryłem, że można tak łatwo sięgnąć po pobudzenie, wtedy kiedy tylko tego się chce. Jednocześnie narastało we mnie uczucie, że rodzina jest jakaś obca, że nie wie, co się dzieje, i że muszę ukryć te uczucia, żeby nikt po mnie niczego nie poznał. Piszę o tym, żeby uwidocznić, że obrazy te wywołały kaskadę reakcji i zachowań.

Nawet nie musiałem wspinać się do okna

Potem chyba na jakiś czas zapomniałem o tamtym doświadczeniu u kolegi. Skupiłem się na zdobywaniu pochwał u nauczycieli. Miałem bardzo dobre oceny, byłem prymusem.

W domu pojawiło się wtedy dużo gazet i magazynów. Na pewno miało to na celu poszerzenie moich horyzontów, wiedzy i zainteresowań. Były wśród nich czasopisma naukowe, gazety, magazyny samochodowe – to, co mogło interesować nastolatka.

Niestety, wśród tych gazet znalazł się również, jak sądzę przypadkowo, magazyn pornograficzny. Byłem wtedy sam w domu. Przerzucenie dosłownie kilku stron spowodowało, że przeżyłem szok, drżały mi ręce, czułem jakby panikę, strach i niezgodę na to, co widzę, ale z drugiej strony znowu podekscytowanie i mechaniczne podniecenie. Reakcje te były cięższe niż kilka lat wcześniej na wakacjach u kuzyna. Nie musiałem nawet wspinać się do okna, byłem sam i mogłem eksperymentować z tym ile chciałem.

Gdy napięcie opadło, ogarnął mnie ogromny lęk – pytałem sam siebie: co właściwie się stało? Energia i radość, które były przed tym wydarzeniem, zniknęły. Na tym etapie czułem, że dzieje się coś złego, tylko zupełnie nie rozumiałem co. No bo dlaczego wpadałem w panikę, skąd brał się ten lęk? Przecież wcześniej czułem podniecenie, więc może powinienem do tego wrócić, żeby było znowu dobrze?

Następna styczność to telewizja. Natrafiłem na kanał erotyczny. Z dzisiejszej perspektywy oceniam to jako druzgocące, stopniowe wciąganie widza i budowanie napięcia tworzone przez realizatorów ujęć – podobne manipulacje jak wrzucanie reklamy w środku serialu. Tego typu działania usypiały już moją czujność, przestały pojawiać się odczucia szoku, czy lęku, narastało napięcie, a moje emocje obronne zostały wyparte. Ponadto tworzyła się iluzja, że tak będzie w przyszłości naprawdę. Podniecenie było pod kontrolą, tylko nie moją, ani tym bardziej realnej kobiety.

Pamiętam też, że od tego czasu miałem takie poczucie rozdwojenia świata – na ten z magazynu czy filmu i ten realny. Z czasem narastał bunt, dlaczego jest tak inaczej? Dlaczego w świecie rzeczywistym nic takiego się nie dzieje? A jeśli się dzieje, to gdzie? Tak jakby sfera seksualna była jakąś tajemnicą, dostępną tylko dla nielicznych, najbogatszych i najatrakcyjniejszych.

Myślę że pojawiające się później depresyjne stany oddalały się w czasie, nie występowały zaraz po ekspozycji na takie materiały, ale czasem następnego dnia czy tygodnia i trwały coraz dłużej. Trudniej już było wtedy zorientować się, co było ich przyczyną, bo jak nastolatek ma skojarzyć np. swoją niepewność w szkole z tym, co widział dwa tygodnie wcześniej?

Fala internetu

Od mniej więcej II–III klasy liceum zacząłem mieć coraz większe trudności w szkole. Kontakt z rówieśnikami był już bardzo ubogi, zaburzony. Nieustannie porównywałem się z innymi, czułem wstyd, niepewność siebie, lęk. Np. mimo że często znałem odpowiedzi na pytania nauczycieli, nie zgłaszałem się, pojawiało się coraz większe uczucie wyobcowania, straszny brak energii i bezsilność.

Znajomy pokazał mi na komputerze pornografię jeszcze cięższą niż widziałem do tej pory. Znowu szok, wstyd. W pewnym sensie mogę się bronić, że ja pierwszy tego nie szukałem, miałem te materiały jakby "podłożone" przez kogoś, później po takim przeżyciu szukałem już tego sam.

Fala internetu… Moja opinia jest na pewno zbieżna z innymi, którzy wpadli w tę pułapkę – pojawienie się wraz z tą falą pornografii w internecie okazało się bardzo groźną bronią wymierzoną przeciwko wychowaniu młodego człowieka i szczególnie w poczucie jego męskości, pewności siebie i wartości.

Operując skrajnościami, jest to absolutne przeciwieństwo tzw. plemiennej inicjacji, gdzie wieki temu młodzi chłopcy musieli przejść jakieś ciężkie warunki lub zadania starszyzny, aby zyskać miano dorosłego mężczyzny. Dzisiejsza ścieżka to pokazanie wszystkiego "za darmo", bez wysiłku, bez trudu, tylko na kliknięcie, i zaspokojenie ciekawości jako pozorność wejścia w dorosłe życie. Póki człowiek w tym tkwi, to nie ma mowy o uzdrowieniu.

Wpadłem w około 2-tygodniowy ciąg oglądania internetowej pornografii. Być może komuś trudno w to uwierzyć, ale zakończył się hospitalizacją i pobytem w szpitalu psychiatrycznym. Nie chcę pisać o szczegółach. Lekarze nie wiedzieli nic o podłożu mojego załamania, nie przyznałem się do oglądania pornografii, w zasadzie nikt nawet o to nie pytał. Przekonywałem sam siebie, że obejrzenie raz na jakiś czas materiałów pornograficznych nie jest niczym złym, że zły stan psychiczny to choroba, schizofrenia albo po prostu depresja.

Bariera

Uczucia stałego przygnębienia, niepewności siebie, niewiary w swoje możliwości blokowały mnie, jeśli chodzi o poznawanie nowych ludzi, a w szczególności kobiet. Każda sesja z pornografią powodowała ogromne poczucie winy, reakcje wstydu, narastanie uczucia niepokoju, gdy znajdowałem się wśród ludzi, np. unikanie wzroku. Czułem, że zachowuję się inaczej, i stawało się to coraz bardziej nie do zniesienia, trudniej było mi rozmawiać, inicjować kontakt, obca wydawała się nawet bliska rodzina.

Wszystko uświadamiałem sobie stopniowo. Takim momentem, który można by uznać za przełomowy, było to, gdy miotając się między uzależnieniem a walką o normalność, próbowałem nawiązać pierwszą zdrową relację z dziewczyną. Miałem ustaloną kolejną randkę, ale nie udało mi się uniknąć włączenia pornografii w internecie. Do randki nie doszło. W efekcie dziewczyna wycofała się z dalszego spotykania.

Uświadomiłem sobie tym bardziej, jakie konsekwencje ma załadowanie fałszywymi emocjami. To dawało się wyczuć wręcz na odległość. Pojawiła się bariera.

Wzrost zagrożenia

Na podstawie swojego doświadczeniu powiem, że początkowo nie wiązałem niczego, co działo się złego w moim życiu, z pornografią. Wydawało się, że absolutnie nie ma to żadnego znaczenia! Nie łączyłem z nią problemów z odnalezieniem się w środowisku rówieśników na podwórku, w szkole, na studiach, pracy, trudnościami w nauce, kłótniami rodzinnymi. Jednak to wszystko z czegoś wynikało – ze znikania motywacji i pewności siebie.

Internet i powszechna dostępność pornografii także dla dzieci to gigantyczny wzrost zagrożenia. A wielu świetnie wykształconych fachowców nie wie, lub nie chce wiedzieć, że to nowy czynnik chorobotwórczy.

Elektronika odcina emocje od prawdziwego człowieka, a pobudzenie seksualne wywołane nagle, bez całego pięknego procesu flirtowania i poznawania się, zmienia coś w mózgu, coś, czego wolelibyśmy nie wiedzieć. Ogólnie rzecz mówiąc, niszczy prawidłowe reakcje i budowanie relacji w przyszłości. Dlaczego później tak trudno to odkręcić? Bo uzależnieni walczą latami, chcąc się uwolnić.

Mam nadzieję, że to, co piszę, ma znaczenie i jest szansa, że świadomość konsekwencji ekspozycji na pornografię będzie wzrastała. Chociażby podobnie jak w przemyśle tytoniowym. Wiele ludzi musiało przeżyć męki chorób nowotworowych i innych, aby np. zamiast drobnego napisu o szkodliwości palenia na papierosach pojawiły się również np. zdjęcia guza. Myślę, że uratowanie chociażby jednego kilkuletniego chłopca przed konsekwencjami ekspozycji pornografii jest warte zachodu. Chłopca, jakim ja byłem, gdy zderzyłem się z tym, czego nie powinienem był widzieć (lub powinienem być na to odpowiednio przygotowany).

Wielu ludziom wydaje się, co więcej, są przekonani święcie, że im to nie zaszkodzi, bo rówieśnicy tak robią, bo to dla innych normalne, bo to przecież przyjemne, nic nie kosztuje, nic się nie dzieje. Przecież można sobie tylko na chwilę popatrzeć, a nawet używać kłamstwa, że się człowiek czegoś nauczy! Nigdy nie wiadomo, kto będzie w grupie tych, na których to podziała niszcząco.

"Człowieku, nie nauczysz się seksu, oglądając go w komputerze czy na smartfonie, bo może zniszczyć to twoją inicjatywę i prawdziwe pożądanie! Dasz się wciągnąć przez ciekawość i możesz nawet nie zauważyć, że zaszkodziło to Twojej miłości, rodzinie, pracy, zdrowiu. Oczywiście przekonasz się sam! Bądź odważny – ale mądrze!”.


Więcej na temat